Bardzo dawno mnie tu nie było. Tym razem nie opublikuję zdjęć z podróży, lecz całkiem wyjątkowo z bardziej przyziemnej dla mnie Warszawy. Pogoda bardzo dopieszczała w ostatni weekend. Słońce wylało się na ulice pomimo, że dopiero jest Luty. Nie w sposób było zrezygnować z wyjścia na miasto. Bardzo się myliłem, że nie potrafię już fotografować Warszawy. Wciąż umiem wyłapać jakiś ciekawy dla mnie temat. Zmieniają się jedynie ulice którymi podróżuję.
Ja tak jak ten pan na fotografii – też wychodzę z cienia. Liczę, że wkrótce zasypię bloga albo mojego instagrama zdjęciami, ponieważ mam kilka fotograficznych planów. Oby tylko w najbliższych czasach dopisało słońce. Nie tylko na zewnątrz.
Ten udany spacer fotograficzny rozegrał się wokół Placu Trzech Krzyży. W zasadzie to przez tyle lat nigdy nie miałem okazji go obfotografować.
Tak, byłem też na Rozbracie. A jak jest mecz to na Rozbracie zawsze znajdzie się trochę (L)egionistów. To całkiem spokojne osiedle zawsze przed meczem zamienia się w policyjną fortecę.
Kolejnym punktem warszawskiej wycieczki było Osiedle Przyjaźń. Jest to oderwana od reszty okolicznego blokowego Bemowa kolonia drewnianych domów. Zostały one wybudowane na początku lat pięćdziesiątych dla kilku tysięcy radzieckich robotników budujących Pałac Kultury i Nauki. Domki zostały zbudowane w stylu staropolskich dworków. Po zakończonej budowie PKiN budynki zaczęły funkcjonować jako domy studenckie.
Życie na osiedlu toczy się powoli. W zasadzie można poczuć się jak w małym, trochę wymarłym mieście. Kompletnie inna rzeczywistość niż sto metrów dalej, w okolicy bloków.
Dzięki za dobrnięcie do końca wpisu. To był naprawdę obfity fotograficznie dzień. Polecam odwiedzić Osiedle Przyjaźń. Nawet jak nie po drodze Ci do Bemowa. Jest to świetne miejsce na spokojny spacer. Jest to dobry pomysł szczególności gdy ma się dość wielkomiejskiego zgiełku. Szybka ucieczka na te osiedle może chwilowo wprawić w klimat wiejskiej sielanki.