Wróciłem na chatę

Scrolluj w dół

Nigdy nie pomyślałbym jak się zmieniło moje nastawienie. Jeszcze parę miesięcy temu w życiu bym nie stwierdził, że zrobię wpis dotyczący moich rodzinnych rejonów. Przypuszczałem, że nie znajdę nic na tyle interesującego w takim temacie fotograficznym. To chyba ta pandemia pozwoliła mi na nowo docenić, że pochodzę z Pomorza Zachodniego i mogę to wykorzystać w tym „mini projekcie”.

Morze

Odwiedziłem trzy miejscowości – Trzęsacz, Rewal oraz Mrzeżyno. Już od pewnego czasu zacząłem doceniać Polskie Morze poza sezonem. Plaże są relatywnie puste, powietrze czystsze niż w Warszawie. Brzydota tych wszystkich nadmorskich miejscowości jest bezkonkurencyjna, natomiast stanowi pewnego rodzaju folklor do którego da się przyzwyczaić.

Gryfice

Cóż, moje rodzinne miasto było dla mnie najcięższym tematem. W zasadzie to wydaje mi się być całkiem zadbanym i ładnym (jak na polskie małomiejskie standardy) miastem. Mógłbym stwierdzić, że jest po prostu całkiem nudnym tematem fotograficznym. Na szczęście okolice Gryfic rekompensują braki. Malownicze, pagórkowate rejony są całkiem uroczym punktem na wycieczkę. W samym mieście chyba najbardziej zainteresowała mnie bocznica kolejki wąskotorowej oraz wysypisko śmieci. Można by rzec, że Gryfice poważnie stoją na przemyśle.

Szczecin

Zawsze broniłem tej dziury z tramwajami (pozdro dla kumatych). Nie dam zszargać opinii pasztecika. Szczecin to tak naprawdę nieskończone źródło kadrów rodem z lat 90. Jeżeli lubisz takie klimaty to jest to zdecydowanie miasto dla Ciebie. W zasadzie to mogliby je zakonserwować i pozostawić takim jakie jest. Szczecin to także moje pierwsze w życiu zderzenie z „wielkomiejskim życiem”. Właśnie tutaj wydarzyło się pierwsze zjedzenie makdonalda, czy przejechanie się ruchomymi schodami. Wraz z moim wyjazdem na studia do Warszawy mój pogląd na Szczecin niestety trochę podupadł. Różnica między rozwojem tych dwóch miast jest diametralna. Mimo wszystko, uważam teraz, że ten zastój Szczecina jest w pewien sposób dla mnie atrakcyjny. Oczywiście nie tak jak dla mieszkańców tego miasta. Ostatnio jednak coś się zaczyna dziać.

Nie przypuszczałem, że przyjadę na tydzień do rodzinnego miasta i naklepię tyle zdjęć. W zasadzie potraktowałem to trochę jak pewnego rodzaju dokument z tego miejsca. Zacząłem myśleć, że jest to całkiem atrakcyjne turystycznie miejsce. Warszawiacy i reszta świata – jeżeli te zdjęcia was w pewien sposób zachęciły to tym bardziej warto. Ale może nie w lipcu, bo parawaning na plażach jest wtedy uciążliwy.

Submit a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.