Dzisiaj parę zdjęć samej Warszawy. Niestety pogoda nie dopisała. Fotki wykonałem oczywiście z pałacu kultury.
Tym razem dach był zamknięty.
A na zakończenie fotka z zupełnie innego miejsca. Tak żeby mieć także panoramę z widokiem na pałac kultury. Niestety, na reklamy nie mam wpływu.
Już teraz stwierdzam, że tych zdjęć mam definitywnie ZA DUŻO. Chyba będę musiał zrobić niezłą selekcję zanim powrzucam tu kolejne Warszafskie zdjęcia.
Ja też kiedyś siedziałem w więzieniu. Mniejsza o to, za co, tu jakiś napad, tam rozbój czy pobicie. W każdym razie byłem w celi z bajtlem z Warszawy właśnie, Karolkiem Ziębą. Mówił, że niczego się boi, w Boga nie wierzy. „Jak to Karolku?” pytałem. „Jak tak można żyć?” A on tylko mówił, że wierzy w fotografię. Swego czasu był w tym fachu bardzo znany, robił zdjęcia na pogrzebie Kennedy’ego. Cztery lata temu wyszedłem, Karol wychodzi za sześć. Do dzisiaj jednak pamiętam z jaką pasją opowiadał o swoich zdjęciach. Chłopak był tym pochłonięty, za paczkę fajek kupił czasopismo o fotografii i każdy jeden artykuł po kilka razy czytał… Zdjęcia wycinał i wieszał na ścianach. Najbardziej fascynowały go zdjęcia do paszportu, to była jego dziedzina, jego konik. Podobno robił zdjęcia do legitymacji Lecha Wałęsy, uważał je za swoje Opus Magnum. Po tylu latach dalej ze szczegółami potrafił opisać każdy włos, każdy cień i pożółkłą plamkę na wąsach Wałęsy. Opowiadał o tych zdjęciach z pasją, z lekkością jaką cechuje się prawdziwie wrażliwa dusza. On to kochał, lecz więzienne mury mu to zabrały, więc pozostało mu żyć wspomnieniami i nadzieją, że kiedyś wróci do gry. Siedział za gwałt.