Hej, w ostatni weekend miałem okazję przebywać w Łodzi- będącej hipsterem miast.
Jaka jest Łodź? Mniej więcej taka jak na tych zdjęciach- brudna i zaniedbana.
Jak czułem się w Łodzi? Niesamowicie. Tyle świetnej fabrycznej architektury na metr kwadratowy nie ma w żadnym innym mieście w Polsce. Klimat dawnych manufaktur jest wyczuwalny na każdym kroku. Łódź to taka trochę protoplasta Detroit. Upadła zanim to było modne!
W Łodzi można kupić za 5 zł książkę z papieżem, a nawet kasetę z Chopinem!
W Łodzi również można wybudować kamienicę ze szklaną elewacją!
Centrum miasta.
Patrząc na całą okolicę, można stwierdzić, że sklep jest całkiem wymowny.
Off Piotrkowska stało się najbardziej alternatywnym (i najdroższym) miejscem w mieście.
Czy warto odwiedzić Łódź? Oczywiście, że tak! Jest to jedno z ciekawszych miast w Polsce i w dodatku z ogromnym potencjałem. Sporo zaczęło tam się zmieniać na lepsze. Daję zdecydowanie łapkę w górę dla Łodzi.
Dzisiaj pojawił się naprawdę długi post. Sporo zdjęć, ale postanowiłem, że tym razem nie będę rozbijał fotorelacji na kilka mniejszych postów. Wrzuciłem po prostu wszystkie najciekawsze zdjęcia.
Łódź. Moje miasto. Dosłownie. Od 2004 jestem patronem Łodzi. W tym właśnie roku, ja, znany polski milioner, filantrop, najwybitniejszy myśliciel XXI wieku, arystokrata, właściciel sieci małych sklepów obuwniczych pod Bydgoszczą, zawitałem do Łodzi. Zewsząd biła bieda, zarówno ta materialna, jak i umysłowa. Przyjechałem tam na pogrzeb mojej prababki. Pech chciał, że musiałem zostać w tym „mieście” trochę dłużej niż przewidywałem, więc wynająłem hotel (najlepszy wówczas łódzki hotel – dwugwiazdkowy 'Las Vegas’). W porze obiadowej pokojówka przyniosła mi zupę grzybową. „Prawdziwy rarytas, egzotyka” zachwalała. Niestety, zupa okazała się dla mnie zupełnie niestrawna. Zupę wylałem przez okno i kupiłem sobie dwa rogale z automatu. Mam jedną wadę – jestem nałogowym palaczem, toteż po jakichś 10 minutach po jedzeniu musiałem wyjść na balkon z papierosem. Jakież było moje zdziwienie gdy ujrzałem tysiące ludzi stojących pode mną i patrzących w okna mojego pokoju. Gdy tylko zobaczyli, że wyszedłem na balkon zaczęli klękać i unosić ręce w górę. Byłem bardzo zaskoczony, jednakże z klasą dopaliłem papierosa marki Marlboro, a dopałek odruchowo rzuciłem w tłum stojących pod balkonem ludzi. Nieco zakłopotany wróciłem do pokoju. Po godzinie ktoś zapukał do mych drzwi. Był to stary, brudny, zarośnięty mężczyzna w nieudolnie uszytym z jakichś starych szmat, trzy rozmiary za dużym garniturze. „Jestem Mściwój III Krzywy, burmistrz Łodzi” przedstawił się. „Dzięki Ci, o Panie nasz. Za zupę dzięki, o Boże nasz. Za niedopałek dzięki ci, o Zbawco nasz” powiedział Mściwój, po czym mianował mnie patronem Łodzi. Po powrocie do domu dowiedziałem się, że rozpocząłem w Łodzi trend na zupę i papierosy.