Krótki wypad w długi weekend

Scrolluj w dół

dsc_4002

Hej, w ostatni weekend miałem okazję przebywać w Łodzi- będącej hipsterem miast.

dsc_4007

Jaka jest Łodź? Mniej więcej taka jak na tych zdjęciach- brudna i zaniedbana.

dsc_4039

Jak czułem się w Łodzi? Niesamowicie. Tyle świetnej fabrycznej architektury na metr kwadratowy nie ma w żadnym innym mieście w Polsce. Klimat dawnych manufaktur jest wyczuwalny na każdym kroku. Łódź to taka trochę protoplasta Detroit. Upadła zanim to było modne!

dsc_4046

dsc_4058

dsc_4059

W Łodzi można kupić za 5 zł książkę z papieżem, a nawet kasetę z Chopinem!

dsc_4061

W Łodzi również można wybudować kamienicę ze szklaną elewacją!

dsc_4064

dsc_4069

dsc_4072

dsc_4075

dsc_4077

Centrum miasta.

dsc_4084

dsc_4095

dsc_4097

dsc_4107

dsc_4114

dsc_4121

dsc_4122

dsc_4126

Patrząc na całą okolicę, można stwierdzić, że sklep jest całkiem wymowny.

dsc_4135

dsc_4138

dsc_4139

dsc_4143

dsc_4161

dsc_4176

dsc_4189

Off Piotrkowska stało się najbardziej alternatywnym (i najdroższym) miejscem w mieście.

dsc_4193

dsc_4196

Czy warto odwiedzić Łódź? Oczywiście, że tak! Jest to jedno z ciekawszych miast w Polsce i w dodatku z ogromnym potencjałem. Sporo zaczęło tam się zmieniać na lepsze. Daję zdecydowanie łapkę w górę dla Łodzi.

Dzisiaj pojawił się naprawdę długi post. Sporo zdjęć, ale postanowiłem, że tym razem nie będę rozbijał fotorelacji na kilka mniejszych postów. Wrzuciłem po prostu wszystkie najciekawsze zdjęcia.

1 Comment

  1. Łódź. Moje miasto. Dosłownie. Od 2004 jestem patronem Łodzi. W tym właśnie roku, ja, znany polski milioner, filantrop, najwybitniejszy myśliciel XXI wieku, arystokrata, właściciel sieci małych sklepów obuwniczych pod Bydgoszczą, zawitałem do Łodzi. Zewsząd biła bieda, zarówno ta materialna, jak i umysłowa. Przyjechałem tam na pogrzeb mojej prababki. Pech chciał, że musiałem zostać w tym „mieście” trochę dłużej niż przewidywałem, więc wynająłem hotel (najlepszy wówczas łódzki hotel – dwugwiazdkowy 'Las Vegas’). W porze obiadowej pokojówka przyniosła mi zupę grzybową. „Prawdziwy rarytas, egzotyka” zachwalała. Niestety, zupa okazała się dla mnie zupełnie niestrawna. Zupę wylałem przez okno i kupiłem sobie dwa rogale z automatu. Mam jedną wadę – jestem nałogowym palaczem, toteż po jakichś 10 minutach po jedzeniu musiałem wyjść na balkon z papierosem. Jakież było moje zdziwienie gdy ujrzałem tysiące ludzi stojących pode mną i patrzących w okna mojego pokoju. Gdy tylko zobaczyli, że wyszedłem na balkon zaczęli klękać i unosić ręce w górę. Byłem bardzo zaskoczony, jednakże z klasą dopaliłem papierosa marki Marlboro, a dopałek odruchowo rzuciłem w tłum stojących pod balkonem ludzi. Nieco zakłopotany wróciłem do pokoju. Po godzinie ktoś zapukał do mych drzwi. Był to stary, brudny, zarośnięty mężczyzna w nieudolnie uszytym z jakichś starych szmat, trzy rozmiary za dużym garniturze. „Jestem Mściwój III Krzywy, burmistrz Łodzi” przedstawił się. „Dzięki Ci, o Panie nasz. Za zupę dzięki, o Boże nasz. Za niedopałek dzięki ci, o Zbawco nasz” powiedział Mściwój, po czym mianował mnie patronem Łodzi. Po powrocie do domu dowiedziałem się, że rozpocząłem w Łodzi trend na zupę i papierosy.

Submit a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.