Wchodzę ostatnio w foldery z moimi zdjęciami, patrzę- ostatni katalog wrzuciłem 28 listopada. Trochę mi się żal zrobiło. Dotychczas aparat leżał w kącie i się kurzył. Stwierdziłem, że pora wyjść i poszukać kadrów. Poszedłem do łazienek. Bo mam najbliżej hehe.
Nawet udało mi się strzelić pawia.
Biedny, tyle rzeczy ma na głowie…
Miałem okazję pierwszy raz wejść do środka pałacu na wodzie. Polecam, ale głownie jak jest się studentem, wtedy wchodzisz za 1zł.
To już tyle. Już nawet nie piszę, że będę częściej coś wrzucał. Nawet nie wiem czy spełnię tę obietnicę. Poprzednio nie udało mi się. Ale kto wie, nowy semestr nowy ja?
Słuchajcie, byłem raz w Łodzi w interesach z właścicielem pewnych firm, nie będę zagłębiał się w temat omawianych tam transakcji, bo to nie jest najważniejsze. Po spotkaniu postanowiłem przejść się trochę po mieście. Trafiłem na wschodnią część Bałut. Szedłem sobie i patrzyłem na biedotę, ale wzrok mój wyjątkowo przykuł widok dzieci w obdartych ubraniach klęczących nad kałużą i desperacko próbujących napić się trochę błotnistej deszczówki. Podszedłem do nich i zagadałem. „Co tam dzieciaczki, dlaczego pijecie wodę z kałuży?” Żaden z nich nie odpowiedział, przestraszeni cofnęli się tylko od kałuży. Z bród kapała im brudna woda. Ich smutne oczy błagalnie patrzyły na mój Patek Philippe, na mój szyty na miarę garnitur od Armaniego i srebrny sygnet z rubinem. „Zaczekajcie chwilę” powiedziałem łagodnie i z uśmiechem, po czym z klasą oddaliłem się w stronę sklepu Małpka. Kupiłem tam zgrzewkę wody Cisowianka Perlage. Wróciłem do łódzkich dzieci i podarowałem im wodę. Od tego momentu jestem honorowym obywatelem Łodzi. Warto pomagać.