Dzisiaj ultra krótki wpis w porównaniu z kilkoma poprzednimi. Pokazuję raptem trzy zdjęcia. Tematycznie, teraz tylko gwiazdeczki.
Bieszczady stoją całkiem dobrze pod względem zanieczyszczenia światłem w porównaniu z resztą kraju. Jeśli jesteście zainteresowani oglądaniem w nocy gwiazd w pełnej okazałości to ten skrawek Polski jest idealny.
Ostatnie zdjęcie wyjątkowo personalne i wykonane na kliszy. Na koniec prezentuję najlepsze zdjęcie bieszczadzkich gwiazdeczek bez których po prostu ten wyjazd by się nie udał :).
Uważnie mnie posłuchaj – wiesz skąd się wzięły bizony w Bieszczadach? No właśnie, z Ameryki. Handlarze bizonów przywieźli ich z Ameryki. A czy ty myślisz, że to taka prosta sprawa wysiąść na plaży w Ocean City, złapać w siatkę silnego, zwinnego bizona i wywieźć go za ocean? No jasne, że nie. Udało im się to, ponieważ wywozili tylko takich, co nie potrafili spie*dolić przed siatką albo byli największymi głąbami w stadzie i Ojciec Bizon ich sprzedawał za paczkę fajek, bo i tak nie miał z nich żadnego pożytku. I ci wszyscy nieudacznicy pojechali w Bieszczady. Pożenili się, porobili dzieci, świat poszedł do przodu. Pojawiły się komputery, amfetamina, samoloty, ale co z tego, jeżeli ich serca pompują tę samą krew. Są potomkami bizona, który dał się złapać w siatkę na własnym podwórku. Dlatego nie uważam, że naszym żubrom brakuje luzu, kapujesz?