Chciałbym z wami podzielić się moimi nowymi zdjęciami z aparatu na kliszę. Niestety zabrakło mi trochę wyobraźni i podczas wyjmowania filmu z aparatu kasetka wpadła do mojej zupy pomidorowej. Pech chciał, że cały film utonął pod grubymi warstwami ryżu. Bo jak pomidorowa to z ryżem najlepsza. Mimo wszystko szkoda mi było filmu i jednak postanowiłem go wywołać.
Oczywiście historyjka z przepyszną pomidorową była w całości przeze mnie wymyślona. Film, którego używałem to Rollei Redbird. Specjalna edycja filmu, który charakteryzuje się płomiennoczerwonym, kontrastowym zabarwieniem zdjęć.
Ludzie i gołębie- wieczna symbioza.
W międzyczasie miałem szansę przejść się pod pałac prezydencki i również zrobić kilka zdjęć protestów, które opisywałem w poprzednim poście. Specyficzna, czarna winieta na rogach filmu jest wynikiem użycia obiektywu, przeznaczonego pod mniejsze matryce (crop), do zdjęć małoobrazkowych.
Film, który miał być jedynie śmieszną ciekawostką dał naprawdę interesujące efekty. Zdecydowanie nie spodziewałem się aż takich dobrych efektów.